→ ir a la versión en castellano
Walencja
Można gnać między oceanarium a Świętym Graalem, pędzić do sukiennic, biec
ogrodami Turii, cykać fotki z dziełami Calatravy. Można za radą przewodników
zaliczać “10 top atrakcji” i “10 rzeczy koniecznych”. I można dać się skusić:
zwolnić, usiąść, nie podziwiać - smakować “la buena vida”.
Zdjęcie z klientami: w kawiarni Daniel przy alei Horchaty |
Wyrób lokalny uczynić globalnie “trendy”. Rada czuwająca nad jakością
chronionej europejskim certyfikatem walenckiej cibory, w ramach promocyjnej
kampanii rozdaje nagrody za najpopularniejsze “selfie” z logo markowych bulw,
licząc na zaangażowanie klientów i plotkartwo ich internetowych przyjaciół. Wpaść
w obiektywy iPhone´ów pragnie też sklepik La Casa de la Horchata, zachęcając
odwiedzających Mercado de Colón turystów do sfotografowania się na rowerze, który
pcha wózek z beczką mlecznobiałego napoju.
Afrykańską ciborę sprowadzili przed wiekami na hiszpańskie wybrzeże Morza
Śródziemnego muzułmańscy osadnicy. Kto i kiedy wpadł na pomysł wyciśnięcia z
bulw cibory soku, to już nie jest takie pewne. Legendy o pochodzeniu “horchaty”,
chociaż różnią się w szczegółach, mają jednak ten sam lejtmotyw: oto – w wieku
XIII lub XVIII - niezwykle ważny przybysz – raz król, raz gubernator -
poczęstowany przez urocze walenckie dziewczę białawym, słodkim napojem,
zachwycił się jego właściwościami i smakiem. Dziś bohaterkami promocji są apetyczne
blondynki z telewizji Berlusconiego, pijące orzeźwiający napój, serwowany ze stylowych
wózków przed ulicznych sprzedawców. Wózki “vintage” należą do firmy “Món Orxata”,
więc na jej stronie internetowej, obok zdjęć dzielnych kobiet z
przedsiębiorstwa, nie zabrakło fotografii dziewcząt z “Donnavventura”, uczestniczek
podróżniczego reality show, które – jak wyjaśnia komentarz do zdjęcia - “śnią o odległych lądach, daleko od
codziennego życia”.
Wiadomości o najlepszych walenckich kawiarniach serwujących własnego wyrobu “horchatę” - nie brak. Bać się jednak, że w lokalach tych, polecanych w internecie często i gęsto przez speców od rozwoju turystyki i przez amatorów, będzie tłoczno – nie ma potrzeby. Nawet w usytuowanej w samiutkim centrum starówki, uroczej Santa Catalina przy starych żeliwnych stolikach z marmurowamy blatami nie zasiada wielu obcojęzycznych przybyszów. Picie horchaty wciąż pozostaje przyjemnością mieszkańców Walencji.
Wiadomości o najlepszych walenckich kawiarniach serwujących własnego wyrobu “horchatę” - nie brak. Bać się jednak, że w lokalach tych, polecanych w internecie często i gęsto przez speców od rozwoju turystyki i przez amatorów, będzie tłoczno – nie ma potrzeby. Nawet w usytuowanej w samiutkim centrum starówki, uroczej Santa Catalina przy starych żeliwnych stolikach z marmurowamy blatami nie zasiada wielu obcojęzycznych przybyszów. Picie horchaty wciąż pozostaje przyjemnością mieszkańców Walencji.
Na północ od miasta, tam gdzie kończy się plaża, zaczynają się porośnięte
trawiastą ciborą pola - podzielone na parcele jawią się niczym nieskoszone
piłkarskie boiska. Tu, na obrzeżach Alboraya, w ogródku kawiarni Sequer Lo
Blanch, urządzonej przy suszarni, pojawiają się w letnie wieczory liczni wierni
klienci. Zasiadając nad szklanką świeżo przygotowanej “horchaty”, którą czasami
uzupełniają sowicie posypanymi cukrem pudrem “fartons”, toczą zwyczajne rozmowy
o powszednim życiu. Dzieci bawią się na huśtawce obok. Wiatr chłodzi różowawy zachód
słońca.
W zupełnie innej, wielkomiejskej części Alboraya, tam gdzie jeszcze
dojeżdża walenckie metro, przy szerokiej alei Horchaty wznosi się obszerna jak
supermarket kawiarnia “Daniel”. Jest prawdopodobnie
najbardziej znanym walenckim lokalem z domową “horchatą”. Na filarze przy
wejściu zawieszono wielkoformatową kopię zdjęcia, na którym obok założyciela
kawiarni siedzi Salvador Dalí. Niewielu zatrzymuje się przed tym wizerunkiem. Większość
wchodzących i wychodzących zna go od dawna, gdy tego popołudnia i owego
wieczorem przyszli z rodziną – jak zwykle - na świeżą “horchatę”.
Wieczorem w Sequer Lo Blanch, na obrzeżach Alboraya |
“Horchata” w Santa Catalina |
POST SCRIPTUM
Położoną na brzegami
Morza Śródziemnego Walencję dzieli od stolicy Hiszpanii – 355 km, od Barcelony –
349 km, zaś od Alicante 170 km. Jeśli zamierzasz przemieszczać się samochodem
trasę sprawdź na internetowej mapie, np. guiarepsol.es
lub viamichelin.es. Do Walencji dotrzesz
wszystkimi środkami komunikacji publicznej: autobusem (info| lista przewoźników na valencia.es), pociągiem (RENFE), włączając
przeprawy promowe (info| turisvalencia.es).
Podróżując z Polski tanimi liniami lotniczych, wylądujesz najbliżej
Walencji, gdy skorzystasz z lotów do Alicante (połączenia m.in. z Wrocławia,
Warszawy).
Wykonany z cibory jadalnej napój, zwany “horchata” [orcziata], kupisz w każdym sklepie Hiszpanii. Niektóre z dostępnych
na rynku napojów – bądź pasteryzowane, bądź UHT – oznaczono logo “Walencka Cibora”
(Chufa de Valencia), potwierdzającym geograficzne pochodzenie owoców. Kto raz
spróbował świeżej “horchaty”, przyzna rację właścicielom kawiarni specjalizujących
się w jej wyrobie, że ma ona lepszy smak od tej “przemysłowej”, poddawanej
niezbędnym procesom konserwacji.
W Walencji istnienie wiele kawiarni i lodziarni serwujących świeżą “horchatę”. Na listach z polecami lokalami, publikowanymi to “online” to “offline”, pojawia się zawsze kilka tych samych nazw. Nieopodal katedry najlepszą “horchatę” podawać ma się w kawiarni Santa Catalina. W wyremontowanej, modernistycznej hali targowej – Mercado de Colón, wśród barów i restauracji “gourmet” mieszczą się La Casa de la Horchata oraz filia popularnej kawiarni Daniel. Ta znajduje się w Alboraya przy Avenida de la Horchata, niedaleko staji walenckiego metra Alboraya-Palmaret (linia 3). Kto dysponuje samochodem, może udać się do ulokowanej wśród pól cibory Sequer Lo Blanch przy Camí Fondo. Z łatwością dotrą tu też i ci, którzy z zaangażowaniem pedałując na pożyczonym rowerze znajdą się przy północnym krańcu walenckiej plaży. Stąd pozostanie im do pokonania krótki odcinek prostą drogą wśród pól cibory, obok suszarni (zwanych “cambras”). Ci, spacerujący ulicami Walencji, którym dopisze szczęście, napić się mogą “horchaty”, serwowanej przez ulicznych sprzedawców ze stylowych wózków Món Orxata.
W Walencji istnienie wiele kawiarni i lodziarni serwujących świeżą “horchatę”. Na listach z polecami lokalami, publikowanymi to “online” to “offline”, pojawia się zawsze kilka tych samych nazw. Nieopodal katedry najlepszą “horchatę” podawać ma się w kawiarni Santa Catalina. W wyremontowanej, modernistycznej hali targowej – Mercado de Colón, wśród barów i restauracji “gourmet” mieszczą się La Casa de la Horchata oraz filia popularnej kawiarni Daniel. Ta znajduje się w Alboraya przy Avenida de la Horchata, niedaleko staji walenckiego metra Alboraya-Palmaret (linia 3). Kto dysponuje samochodem, może udać się do ulokowanej wśród pól cibory Sequer Lo Blanch przy Camí Fondo. Z łatwością dotrą tu też i ci, którzy z zaangażowaniem pedałując na pożyczonym rowerze znajdą się przy północnym krańcu walenckiej plaży. Stąd pozostanie im do pokonania krótki odcinek prostą drogą wśród pól cibory, obok suszarni (zwanych “cambras”). Ci, spacerujący ulicami Walencji, którym dopisze szczęście, napić się mogą “horchaty”, serwowanej przez ulicznych sprzedawców ze stylowych wózków Món Orxata.
W kawiarniach specjalizujących się w wyrobie “horchaty”, oferuje się także
kupno tego napoju na wynos. Kto zamierza skorzystać z tej oferty, powienien pamiętać,
by nie nabywać świeżej “horchaty” na zapas i na zaś. Szybko się psuje,
przechowywana w lodówce nadaje się do picia najpóźniej dnia następnego. Chrupać
można też, po uprzednim wielogodzinnym moczeniu, ziarna cibory (sprzedawane np.
przez Món Orxata czy w kawiarni Daniel). Fanatykom własnoręcznie wykonanych
produktów, przyda się tzw. “ChufaMix” [chiufamix]
– niedawny wynalazek pewnego mieszkańca Walencji, ułatwiający wykonanie
własnego napoju z cibory.
Wchodząc do hali targowej Mercado de Colón |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz