Segowia, Kastylia-Leon
Widać
go dobrze z wysokości zamku. Budzi ciekawość niezwyczajną formą. W ukochanej
przez zakonników cichej dolinie rzeki Eresmy, pod posępnymi murami Segowii,
stoi od ośmiu wieków. Snują się wokół niego legendy i tajemnice, nie omijają go
spory i towarzyszące im kłamstwa. Miał być kamiennym echem Jerozolimy, miał być
radością pielgrzyma.
Kościół Vera
Cruz widziany z murów miejskich
|
Kościółek Vera
Cruz wzniesiono w początkach XIII wieku. Znana i pewna jest data jego
konsekracji. Trwa wyryta w kamieniu: “DEDICATIO ECCLESIAE BEATI SEPULCRI ...” -
poświęcono kościół Grobu Bożego 13 kwietnia roku 1208. “HAEC SACRA FUNDANTES
CELESTE SEDE LOCENTUR...”: zamieszkają w pałacach niebiańskich - głosi dalej
inskrypcja - jego fundatorzy. Kto wybudował ten kościół, za który przypada dom
w niebie, nie jest już tak oczywiste. Zapytasz mieszkańca Segowii, bez namysłu
odpowie: templariusze. Współcześni historycy, wątpiący w prawdziwość
tradycyjnego przekazu, powiedzą: najprawdopodobniej bożogrobcy. Owi przypuszczalni
fundatorzy - bądź templariusze, bądź bożogrobcy - nie użytkują kościółka Vera
Cruz od dawien dawna. Od stuleci posiada go inny rycerski zakon - joannici.
Bronić mieczem przed Saracenami Królestwa
Jerozolimskiego oraz chronić wędrujących po Ziemi Świętej pielgrzymów było
celem zakonów rycerskich, które powstały w Jerozolimie po zakończonej sukcesem
pierwszej krucjacie. Wśród założonych wówczas zgromadzeń figurowali bożogrobcy
i templariusze i joannici. W roku 1291, gdy pod nawałem szturmujących muzułmanów
padła Akra - ostatnia twierdza krzyżowców, przestało istnieć Królestwo
Jerozolimy. W roku 1312 przestał istnieć zakon templariuszy. Jego dobra,
zgodnie z papieską wolą, winny być przekazane joannitom. Ponad stulecie później
podobny los spotkał bożogrobców. W roku 1489 papież Innocenty VIII, widząc
dekadencję i zeświecczenie Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego, połączył go z
Zakonem Szpitalników św. Jana. Fuzja ta trwała wprawdzie krótko, lecz nie
zmieniło to faktu, że joannici weszli w posiadanie części dóbr należących
niegdyś do bożogrobców.
Na portalach
kościółka Vera Cruz widnieją dziś czerwone krzyże maltańskie. Wystawiona przed
wejściem do kościoła tablica z historią świątyni oraz miniprzewodnik dołączony
do biletu wstępu informują, że kościół ten należy nieprzerwanie od roku 1531 do
Suwerennego Rycerskiego Zakonu Szpitalników św. Jana z Jerozolimy, z Rodos i z
Malty. We wnętrzu centralnej świątyni wiszą kołem, zatknięte wysoko na
filarach, flagi Zakonu Maltańskiego i jego ośmiu tradycyjnych obszarów, zwanych
“Językami”.
We wnętrzu
romańskiego
kościoła
krzyżowców
|
Wzniesiony na planie
dwunastoboku kościół Vera Cruz nie tylko swą architektoniczną formą miał
przypominać krzyżowcom i pielgrzymom święte miejsca w dalekiej Jerozolimie.
Głosi pewien dokument, przechowywany w kościele parafialnym w Zamarramala, iż w
roku 1224 papież Honoriusz III podarował templariuszom z Segowii najcenniejszą
z relikwii - fragment Krzyża Świętego.
Ten archiwalny zapis, z którego
wynikałoby, iż kościoł Vera Cruz użytkowali pierwotnie templariusze, nie wiele
dziś jest wart. Znawcy, przeczesawszy przepastne archiwa watykańskie,
stwierdzili, że papieskie brewe z Zamarramala to fałszerstwo. Niczym cios
zatrutym mieczem ugodziła ta wiadomość we współczesnych obrońców templariuszy:
oczarowanych historią i legendą zakonu ezoteryków wierzący w istnienie
magicznej formuły na funcjonowanie świata, marzycieli i poszukiwaczy skarbów
oraz zarozumiałych odkrywców spisków i tajemnic. Męczyć zaczęła ich myśl o
zmowie bożogrobców z proboszczami, którzy ukryli w kościele
parafialnym w Zamarramala “Lignum Crucis”, i którzy rozgłaszać zaczęli, że to
nie templariusze ufundowali osobliwy kościół Vera Cruz w Segowii.
Nad kamiennym ołtarzem wznosi się trzynastowieczny
krucyfiks. Ponad głową Ukrzyżowanego wąskie okno w grubym murze wypełnione
światłem rysuje się niczym płomień świecy. W pustym i surowym wnętrzu ocalałe
resztki dawnych malowideł ściennych - fragment płaszcza, tarcza, ostrze miecza
- są jak kwiaty na skałach. Pochylony nad książką sprzedawca biletów rozkoszuje
się właśnie opisem jakiegoś innego świata. Poprzerywana urwiskami ziemia wokół
romańskiego kościółka Vera Cruz, oprószona śniegiem w zimowy poranek, jawi się
nieprzystępna i ascetyczna. Wspomnienie świętej Jerozolimy nie budzi już
naiwnej radości pielgrzymów.
POST SCRIPTUM
Romański kościół
Vera Cruz (Iglesia de la Vera Cruz) stoi przy drodze wiodącej z Segowii ku
wiosce Zamarramala (Carretera de Zamarramala).
W okresie
zimowym (październik-marzec) kościół otwarty jest dla zwiedzających: od środy
do niedzieli w godzinach: 10.30-13.30 i 16.00-18.00 oraz we wtorki wieczorem,
czyli od 16.00 do 18.00. Cena biletu wstępu: 2 euro (we wtorki gratis).
Segowia leży 90 km na północ od Madrytu. Ze stolicy dostaniesz się do Segowii łatwo i szybko
zarówno autobusem (przewoźnik: La Sepulvedana; autobusy odjeżdżają z dworca
Principe Pío), jak i pociągiem (pociągi regionalne oraz AVE odjeżdzają z dworca
Chamartin). Jeśli zamierzasz dotrzeć do Segowii pociągiem, sprawdź rozkład
jazdy na stronie RENFE. Jeśli zdecydujesz się jechać superszybką koleją (pociągi o nazwach
“ALVIA” i “AVANT”; dwa razy drożej i trzy razy szybciej od podróży pociągiem
regionalnym) - z dworca AVE w Segowii, oddalonego kilka kilometrów od miasta,
do centrum dowiezie cię darmowy autobus.
Jeśli
chcesz podróżować samochodem, sprawdź trasę na na internetowej mapie
samochodowej, np. www.guiarepsol.es lub
www.viamichelin.es.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz