22.06.2012

Dom, w którym zaczyna się wieczność



Wąska i kręta jest sewilska ulica Leviés. Masywny jest stojący przy niej dom numer 27, na którego ścianie wysoko zawieszona tkwi tablica, informująca chcących zadrzeć głowę przechodniów, że tutaj w środę 3 marca 1627 roku urodził się czcigodny Miguel Mañara. W roku 1674 sprzedał Miguel dom ojca. Wzniósł sobie dom inny. W nim dni odpustu sumował równie skrupulatnie jak niegdyś liczył złoto Ameryki.



Patio domu Bractwa Miłosierdzia



“1740 dni odpustu należą się wiernemu za różne posługi praktykowane w tym świętym domu...” – stoi wyryte na kamiennych tablicach umieszczonych na przeciwległych ścianach patio. 1740 dni bliżej wiecznej szczęśliwości zapewniają w domu sewilskiego Bractwa Miłosierdzia (Hermandad de la Santa Caridad) za niesienie kotła z zupą, za rozdawanie chleba chorym, za każdy talerz jadła dany biednemu, za każde powstrzymanie się od gniewu, za zachowanie cierpliwości, za każdą świętą radę i każde słowo pocieszenia, za ulepszenie tego szpitala, za każdy akt wiary, za każdy akt nadziei, za miłosierdzie, za każdą skruchę, za każdą wysłuchaną mszę, za Ave Maria...

Rozbudował dom Bractwa Miłosierdzia bogacz Mañara i najlepszym sewilskim artystom zlecił go ozdobić. Potem zamieszkał w małej celi nowego domu, między nieuleczalnie chorymi i zawsze biednymi, gdyż tu zorganizował sobie swoją drogę do nieba, bo choć nieznośnie stał się pobożny i wielce miłosierny, nie przestał być przedsiębiorczy.

Za młodu opuścił rodzinną Korsykę i pół życia spędził w Ameryce ojciec Miguela – Tomas. Wrócił bogaty. Osiadł w Sewilli. Ożenił się. Kupił pałac przy wąskiej i krętej ulicy. Zmarł w roku 1648. Liczne było jego potomstwo, ale ojca przeżyli jedynie: córki – Isabel i Ana Maria, oraz syn Miguel - spadkobierca fortuny. 

W roku śmierci ojca poślubił Miguel per procura szlachciankę Jeronimę Marię Antonię Carrillo de Mendoza y Castrillo. W styczniu roku 1649 pobłogosławiono jego małżeństwo. Piął się Miguel szybko po stopniach kariery. Pomnażał majątek. Przed wielkim i kosztownym lustrem stroiła się młoda żona, a jej śmiech niósł się korytarzami ojcowskiego pałacu, “gdzie mieszka szczęście doczesne, które dziś jest a jutro go nie ma”.

W roku 1661 zmarła trzydziestotrzyletnia Jeronima Maria Antonina Carrillo de Mendoza y Castrillo, żona Miguela Mañary. Po jej śmierci, idąc w ślady innych wdowców, zamknął się on na czas jakiś w pustelni karmelitów bosych Nuestra Señora de las Nieves w El Burgo koło Montejaque. W samotni u podnóża gór pokutował przez całą prowokującą kolorami liści jesień i modlił się przez całą wdzięczącą się bielą ośnieżonych szczytów zimę. W kwietniu 1662 wrócił do Sewilli. We wrześniu zgłosił się do Bractwa Miłosierdzia z prośbą o przyjęcie. 

Długo zastanawiali się jego członkowie i pytali się jeden drugiego: czy aby człek ten - władczy i wielce wpływowy - nie zechce organizować ich wspólnoty według własnego widzimisię? Po trzech miesiącach, mimo że wciąż się wahali, choć nadal nie bardzo byli pewni, zaakceptowali prośbę. 

Bractwo Miłosierdzia działało w Sewilli od XV wieku. Założyciela miało na poły legendarnego. Był nim niejaki Pedro Martinez, prebendariusz katedry. Podjął się on pochówku ciał skazańców i topielców, a że dumny był z tej inicjatywy, przekazał w testamencie co miał, by nie zaprzepaszczono jego dzieła. Przez dwa stulecia kolejni członkowie Bractwa Miłosierdzia, wzorem jego założyciela, grzebali ciała tych zmarłych, których nikt inny nie chciał pochować i do szpitali zanosili tych chorych, których ciał nikt inny już nie chciał dźwigać, a wszyscy oni posługi te mieli za wystarczające do zbawienia, aż do momentu, gdy Miguel Mañara nie orzekł, że miłosierdzia w nich widzi za mało. 9 grudnia 1663 - rok po wstąpieniu do Bractwa - zgłosił on projekt utworzenie przytułku dla biednych i żebraków. I choć współbracia ideę tę mieli za mocno rewolucyjną, dwa tygodnie później - 27 grudnia, wybrali jej twórcę bratem większym, czyli przełożonym Bractwa. Z początkiem następnego roku Mañara ponownie zaproponował utworzenia przytułku. Nie sprzeciwiono się przełożonemu. Jesienią w wynajętym przez Bractwo Miłosierdzia magazynie pobliskiego królewskiego arsenału nocowali na prostych pryczach biedacy. 


W sali z pamiątkami po reformatorze
Na czele Bractwa stał Miguel Mañara długie lata, nim śmierć go nie zabrała. Rządził twardą ręką, lecz rządy jego - jak zaświadczali współbracia - choć były autorytatywne, to jednak dobre. Mañara śnił o sumach potrzebnych na utrzymanie przytułku, rozmnażał pszenicę oraz pieniądze, powiększał, budował i ćwiczył się w cierpliwości, nawet wobec tych, którym płacił. 

Rozbudował on dawną i skromną kaplicę Bractwa, i nową świątynię godnie postanowił ozdobić. Zatrudnił więc dwóch najlepszych w owym czasie sewilskich malarzy: Bartolomé Estebana Murillo i Juana de Valdés Leal. Obaj byli członkami Bractwa, lecz chęć czynienia miłosierdzia nie powstrzymywała ich od wzajemnej antypatii i zawiści. 

O dwóch obrazach Juana de Valdés Leal, wykonanych na zlecenie Mañary i zawieszonych w nowej świątyni tuż przy wejściu, rywal Murillo zwykł mawiać, iż  trzeba je oglądać z zatkanym nos, by uniknąć fetoru zgnilizny, który wydzielają. Wprawdzie  przedstawiania te, opatrzone tytułami-ostrzeżeniami: “Finis Gloriae Mundi” i “In Ictu Oculi” - wanitatywny miały charakter, to nie pomniejszało to faktu, iż ganiąca zbytni realizm w przedstawianiu pośmiertnego rozkładu ciała, płynąca z ust Murillo krytyka, przesączona była złośliwością, a jako taka stała się ona lotna, więc Juana de Valdés Leal powszechnie zwać zaczęto “malarzem śmierci”. 

Tymczasem malował on tak, jak życzył sobie zleceniodawca, by pouczyć brzydotą ciał umarłych, by w obrazach powtórzona została nauka, którą spisał Mañara w swej “Rozprawie o prawdzie” – w której jak nudny belfer nieustannie powtarzał, że wszyscy pomrzemy, a ciała nasze zgniją i staną się nawozem pod zagony kapusty, a dusza zginie w czeluściach piekielnych, jeśli w porę nie odkryjemy drogi ocalenia. I Murillo też malował to, co obmyślił zleceniodowca. Jemu jednak przypadła w udziale ilustracja życie godnego pochwały, w którym nie brak ani jednego czynu miłosierdzia, w którym głodnych się karmi, spragnionym daje się pić, odwiedza się chorych i więźniów, grzebie się ciała zmarłych. 

W maju roku 1679 umarł Miguel Mañara. Pochowano go - zgodnie z jego wolą - pod progiem kościoła, zawijając ciało w płaszcz militarnego Zakonu Calatrava, którego, staraniem ojca, stał się rycerzem w wieku lat ośmiu. I przechodnia patrzącego pod stopy przy przekraczaniu kościelnego progu pouczał on zza grobu, by mieć przed oczyma tę prawdę, “że musi przykryć cię ziemia i wszyscy będą po tobie stąpać”. I ponad grobem swoim miał obraz pędzla de Valdés Leal, na którym w mrocznej krypcie, w otwartych trumnach spoczywają ciała biskupa i rycerza Zakonu Calatrava, a ponad nimi wyłaniającą się z obłoków Ręka Sprawiedliwości waży grzechy i dobre uczynki – i obu jest po równo. I tak wzniósł sobie w nowym domu swoim pomnik swój Mañara, bo miał siebie za drogowskaz drogi do nieba. “Odkrywcy Indii wskazali nam drogę do Indii – pisał w “Rozprawie o prawdzie” - i w taki sam sposób odkrywcy drogi do Nieba wskazali nam drogę do Nieba”. 

W grudniu 1679 członkowie Bractwa przenieśli ciało Mañary do krypty pod prezbiterium, by nie stąpały po jego grobie stopy niegodnych, i rozgłosili, że cudownie nie uległo ono rozkładowi. I na wieki spoczywają cielesne szczątki Miguela Mañary w domu, który wybrał sobie za początek swojej wiecznej wędrówki, lecz grób ma w miejscu, które wybrali mu inni, daleko od progu kościoła, gdzie  - jak sobie obmyślił – byłby on drogowskazem ku prawdzie, że się umiera i że ciało prochem marnym się staje i że przed unicestwieniem ratują duszę jedynie czyny miłosierdzia.



Przedstawienie św. Jerzego na fasadzie kościoła 
przy Szpitalu Miłosierdzia



POST SCRIPTUM 

Szpital Miłosierdzia (Hospital de la Caridad) znajduje się przy ulicy Temprado, niedaleko rzeki Guadalquivir, kilka kroków od Torre del Oro. Można go zwiedzać. Bilet wstępu kosztuje 5 euro. Na udostępniony turystom obszar składają się trzy patia, kościół oraz sala z pamiątkami po reformatorze bractwa.

Uroczyście oddany do użytku 16 lipca 1664 przyszpitalny kościół św. Jerzego, nad którego dekoracją pracowali najwybitniejsi sewilscy artyści drugiej połowy XVII wieku: Bartolomé Esteban Murillo, Juan de Valdés Leal, Pedro Roldán, jest niewątpliwie jednym z piękniejszych barokowych kościołów Sewilli.

Bractwo Miłosierdzia (Hermandad de la Santa Caridad) nie zaprzestało swojej działalności charytatywnej. W prowadzonym przez nie od ponad trzech stuleci Szpitalu Miłosierdzia, mieszka obecnie osiemdziesięciu rezydentów: niepełnosprawnych, w podeszłym wieku. 


Nawa kościoła z obrazem Murilla:“Św.Elżbieta Węgierska leczącą
chorych na świerzb


Na zlecenie Miguela Mañary wykonał Bartolomé Esteban Murillo (1617-1682) osiem obrazów, które ozdobiły nawę kościoła św. Jerzego. Na sześciu z nich znalazły się sceny ze Starego i Nowego Testamentu, stanowiące aluzję do uczynków miłosierdzia względem ciała. Były to: Mojżesz wydobywający wodę ze skały (napojenie pragnących), Rozmnożenie chleba (nakarmienie głodnych), Powrót syna marnotrawnego (odzianie nagich), Uzdrowienie paralityka (odwiedzienie chorych), Gościnność Abrahama (przyjęcie podróżnych), Uwolnienie św. Piotra (pocieszenie uwięzionych). Na dwóch kolejnych namalował Murillo sceny hagiograficzne, przypominające o działalności Bractwa: Święty Jan Boży niosący chorego oraz Święta Elżbieta Węgierska leczącą chorych na świerzb. Spośród tych ośmiu obrazów pędzla Murillo w kościele Bractwa Miłosierdzia znajdują się obecnie jedynie cztery. Kolejne cztery: Powrót syna marnotrawnego, Uzdrowienie paralityka, Gościnność Abrahama i Uwolnienie św. Piotra, zrabowane w czasie wojen napoleńskich, wiszą dziś w salach czterech różnych muzeów (National Gallery of Art w Waszyngtonie, londyńska National Gallery, National Gallery w Ottawie,  Ermitaż). 


Juan de Valdés Leal: Finis gloriae mundi, 1672

Juan de Valdés Leal (1622 - 1690)  - rywal Murilla - jest autorem trzech obrazów z dekoracji kościoła Bractwa Miłosierdzia. Zawieszono je przy wejściu do świątyni. Na ścianie północnej i południowej wiszą: Finis Gloriae Mundi i In Ictu Oculi. Ponad emporą zachodnią znajduje się obraz ze sceną Podwyższenia Krzyża. Juan de Valdés Leal jest też autorem polichromii ołtarza głównego. 


Przed retabulum ołtarza głównego
Autorami majestatycznego retabulum ołtarza głównego (1670-1673) są Bernardo Simón Pineda, Pedro Roldán (rzeźby), Juan de Valdés Leal (polichromia). 

Znajdująca się w centrum retabulum scena Złożenia do grobu, dłuta Pedro Roldána, przypomina o ostanim z uczynków miłosierdzia i o działalności charytatywnej, którą od momentu założenia zajmowało się Bratwo Miłosierdzia: pogrzebaniu zmarłych. 






Turyści i rezydenci domu dzielący ławki w patio

 

zobacz również  
____________________________________________

w7dni SEWILLA
____________________________________________

ENOTURYSTYKA    
____________________________________________




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz