Wąska i kręta
jest sewilska ulica Leviés. Masywny jest stojący przy niej dom numer 27, na
którego ścianie wysoko zawieszona tkwi tablica, informująca chcących zadrzeć
głowę przechodniów, że tutaj w środę 3 marca 1627 roku urodził się czcigodny
Miguel Mañara. W roku 1674 sprzedał Miguel dom ojca. Wzniósł sobie dom inny. W
nim dni odpustu sumował równie skrupulatnie jak niegdyś liczył złoto Ameryki.
Patio domu Bractwa Miłosierdzia |
“1740 dni odpustu należą się
wiernemu za różne posługi praktykowane w tym świętym domu...” – stoi wyryte na
kamiennych tablicach umieszczonych na przeciwległych ścianach patio. 1740 dni
bliżej wiecznej szczęśliwości zapewniają w domu sewilskiego Bractwa
Miłosierdzia (Hermandad de la Santa Caridad) za niesienie kotła z zupą, za
rozdawanie chleba chorym, za każdy talerz jadła dany biednemu, za każde
powstrzymanie się od gniewu, za zachowanie cierpliwości, za każdą świętą radę i
każde słowo pocieszenia, za ulepszenie tego szpitala, za każdy akt wiary, za każdy
akt nadziei, za miłosierdzie, za każdą skruchę, za każdą wysłuchaną mszę, za
Ave Maria...
Rozbudował dom Bractwa
Miłosierdzia bogacz Mañara i najlepszym sewilskim artystom zlecił go ozdobić.
Potem zamieszkał w małej celi nowego domu, między nieuleczalnie chorymi i
zawsze biednymi, gdyż tu zorganizował sobie swoją drogę do nieba, bo choć
nieznośnie stał się pobożny i wielce miłosierny, nie przestał być
przedsiębiorczy.
Za młodu opuścił
rodzinną Korsykę i pół życia spędził w Ameryce ojciec Miguela – Tomas. Wrócił
bogaty. Osiadł w Sewilli. Ożenił się. Kupił pałac przy wąskiej i krętej ulicy.
Zmarł w roku 1648. Liczne było jego potomstwo, ale ojca przeżyli jedynie: córki
– Isabel i Ana Maria, oraz syn Miguel - spadkobierca fortuny.
W roku śmierci
ojca poślubił Miguel per procura szlachciankę Jeronimę Marię Antonię Carrillo
de Mendoza y Castrillo. W styczniu roku 1649 pobłogosławiono jego małżeństwo.
Piął się Miguel szybko po stopniach kariery. Pomnażał majątek. Przed wielkim i
kosztownym lustrem stroiła się młoda żona, a jej śmiech niósł się korytarzami
ojcowskiego pałacu, “gdzie mieszka szczęście doczesne, które dziś jest a jutro
go nie ma”.
W roku 1661
zmarła trzydziestotrzyletnia Jeronima Maria Antonina Carrillo de Mendoza y
Castrillo, żona Miguela Mañary. Po jej śmierci, idąc w ślady innych wdowców,
zamknął się on na czas jakiś w pustelni karmelitów bosych Nuestra Señora de las
Nieves w El Burgo koło Montejaque. W samotni u podnóża gór pokutował przez całą
prowokującą kolorami liści jesień i modlił się przez całą wdzięczącą się bielą
ośnieżonych szczytów zimę. W kwietniu 1662 wrócił do Sewilli. We wrześniu
zgłosił się do Bractwa Miłosierdzia z prośbą o przyjęcie.
Długo
zastanawiali się jego członkowie i pytali się jeden drugiego: czy aby człek ten
- władczy i wielce wpływowy - nie zechce organizować ich wspólnoty według
własnego widzimisię? Po trzech miesiącach, mimo że wciąż się wahali, choć nadal
nie bardzo byli pewni, zaakceptowali prośbę.
Bractwo
Miłosierdzia działało w Sewilli od XV wieku. Założyciela miało na poły
legendarnego. Był nim niejaki Pedro Martinez, prebendariusz katedry. Podjął się
on pochówku ciał skazańców i topielców, a że dumny był z tej inicjatywy,
przekazał w testamencie co miał, by nie zaprzepaszczono jego dzieła. Przez dwa
stulecia kolejni członkowie Bractwa Miłosierdzia, wzorem jego założyciela,
grzebali ciała tych zmarłych, których nikt inny nie chciał pochować i do
szpitali zanosili tych chorych, których ciał nikt inny już nie chciał dźwigać,
a wszyscy oni posługi te mieli za wystarczające do zbawienia, aż do momentu,
gdy Miguel Mañara nie orzekł, że miłosierdzia w nich widzi za mało. 9 grudnia
1663 - rok po wstąpieniu do Bractwa - zgłosił on projekt utworzenie przytułku
dla biednych i żebraków. I choć współbracia ideę tę mieli za mocno rewolucyjną,
dwa tygodnie później - 27 grudnia, wybrali jej twórcę bratem większym, czyli
przełożonym Bractwa. Z początkiem następnego roku Mañara ponownie zaproponował
utworzenia przytułku. Nie sprzeciwiono się przełożonemu. Jesienią w wynajętym
przez Bractwo Miłosierdzia magazynie pobliskiego królewskiego arsenału nocowali
na prostych pryczach biedacy.
W sali z pamiątkami po reformatorze |
Na czele Bractwa stał Miguel
Mañara długie lata, nim śmierć go nie zabrała. Rządził twardą ręką, lecz rządy
jego - jak zaświadczali współbracia - choć były autorytatywne, to jednak dobre.
Mañara śnił o sumach potrzebnych na utrzymanie przytułku, rozmnażał pszenicę
oraz pieniądze, powiększał, budował i ćwiczył się w cierpliwości, nawet wobec
tych, którym płacił.
Rozbudował on dawną i skromną kaplicę
Bractwa, i nową świątynię godnie postanowił ozdobić. Zatrudnił więc dwóch
najlepszych w owym czasie sewilskich malarzy: Bartolomé Estebana Murillo i
Juana de Valdés Leal. Obaj byli członkami Bractwa, lecz chęć czynienia
miłosierdzia nie powstrzymywała ich od wzajemnej antypatii i zawiści.
O dwóch obrazach Juana de Valdés
Leal, wykonanych na zlecenie Mañary i zawieszonych w nowej świątyni tuż przy
wejściu, rywal Murillo zwykł mawiać, iż
trzeba je oglądać z zatkanym nos, by uniknąć fetoru zgnilizny, który
wydzielają. Wprawdzie przedstawiania
te, opatrzone tytułami-ostrzeżeniami: “Finis Gloriae Mundi” i “In Ictu Oculi” -
wanitatywny miały charakter, to nie pomniejszało to faktu, iż ganiąca zbytni
realizm w przedstawianiu pośmiertnego rozkładu ciała, płynąca z ust Murillo
krytyka, przesączona była złośliwością, a jako taka stała się ona lotna, więc
Juana de Valdés Leal powszechnie zwać zaczęto “malarzem śmierci”.
Tymczasem malował on tak, jak
życzył sobie zleceniodawca, by pouczyć brzydotą ciał umarłych, by w obrazach
powtórzona została nauka, którą spisał Mañara w swej “Rozprawie o prawdzie” – w
której jak nudny belfer nieustannie powtarzał, że wszyscy pomrzemy, a ciała
nasze zgniją i staną się nawozem pod zagony kapusty, a dusza zginie w czeluściach
piekielnych, jeśli w porę nie odkryjemy drogi ocalenia. I Murillo też malował
to, co obmyślił zleceniodowca. Jemu jednak przypadła w udziale ilustracja życie
godnego pochwały, w którym nie brak ani jednego czynu miłosierdzia, w którym
głodnych się karmi, spragnionym daje się pić, odwiedza się chorych i więźniów,
grzebie się ciała zmarłych.
W maju roku 1679
umarł Miguel Mañara. Pochowano go - zgodnie z jego wolą - pod progiem kościoła,
zawijając ciało w płaszcz militarnego Zakonu Calatrava, którego, staraniem
ojca, stał się rycerzem w wieku lat ośmiu. I przechodnia patrzącego pod stopy
przy przekraczaniu kościelnego progu pouczał on zza grobu, by mieć przed oczyma
tę prawdę, “że musi przykryć cię ziemia i wszyscy będą po tobie stąpać”. I
ponad grobem swoim miał obraz pędzla de Valdés Leal, na którym w mrocznej
krypcie, w otwartych trumnach spoczywają ciała biskupa i rycerza Zakonu
Calatrava, a ponad nimi wyłaniającą się z obłoków Ręka Sprawiedliwości waży
grzechy i dobre uczynki – i obu jest po równo. I tak wzniósł sobie w nowym domu
swoim pomnik swój Mañara, bo miał siebie za drogowskaz drogi do nieba.
“Odkrywcy Indii wskazali nam drogę do Indii – pisał w “Rozprawie o prawdzie” -
i w taki sam sposób odkrywcy drogi do Nieba wskazali nam drogę do Nieba”.
W grudniu
1679 członkowie Bractwa przenieśli ciało Mañary do krypty pod prezbiterium, by
nie stąpały po jego grobie stopy niegodnych, i rozgłosili, że cudownie nie
uległo ono rozkładowi. I na wieki spoczywają cielesne szczątki Miguela Mañary w
domu, który wybrał sobie za początek swojej wiecznej wędrówki, lecz grób ma w
miejscu, które wybrali mu inni, daleko od progu kościoła, gdzie - jak sobie obmyślił – byłby on drogowskazem
ku prawdzie, że się umiera i że ciało prochem marnym się staje i że przed
unicestwieniem ratują duszę jedynie czyny miłosierdzia.
Przedstawienie św. Jerzego na fasadzie kościoła
przy Szpitalu Miłosierdzia |
POST SCRIPTUM
Szpital
Miłosierdzia (Hospital de la Caridad) znajduje się przy ulicy Temprado,
niedaleko rzeki Guadalquivir, kilka kroków od Torre del Oro. Można go zwiedzać.
Bilet wstępu kosztuje 5 euro. Na udostępniony turystom obszar składają się trzy
patia, kościół oraz sala z pamiątkami po reformatorze bractwa.
Uroczyście
oddany do użytku 16 lipca 1664 przyszpitalny kościół św. Jerzego, nad którego
dekoracją pracowali najwybitniejsi sewilscy artyści drugiej połowy XVII wieku:
Bartolomé Esteban Murillo, Juan de Valdés Leal, Pedro Roldán, jest niewątpliwie
jednym z piękniejszych barokowych kościołów Sewilli.
Bractwo Miłosierdzia (Hermandad de la Santa Caridad) nie zaprzestało swojej
działalności charytatywnej. W prowadzonym przez nie od ponad trzech stuleci
Szpitalu Miłosierdzia, mieszka obecnie osiemdziesięciu rezydentów:
niepełnosprawnych, w podeszłym wieku.
Nawa kościoła z obrazem Murilla:“Św.Elżbieta Węgierska leczącą
chorych na świerzb
|
Na zlecenie Miguela Mañary wykonał Bartolomé Esteban Murillo (1617-1682) osiem obrazów, które ozdobiły nawę kościoła św. Jerzego. Na sześciu z nich znalazły się sceny ze Starego i Nowego Testamentu, stanowiące aluzję do uczynków miłosierdzia względem ciała. Były to: Mojżesz wydobywający wodę ze skały (napojenie pragnących), Rozmnożenie chleba (nakarmienie głodnych), Powrót syna marnotrawnego (odzianie nagich), Uzdrowienie paralityka (odwiedzienie chorych), Gościnność Abrahama (przyjęcie podróżnych), Uwolnienie św. Piotra (pocieszenie uwięzionych). Na dwóch kolejnych namalował Murillo sceny hagiograficzne, przypominające o działalności Bractwa: Święty Jan Boży niosący chorego oraz Święta Elżbieta Węgierska leczącą chorych na świerzb. Spośród tych ośmiu obrazów pędzla Murillo w kościele Bractwa Miłosierdzia znajdują się obecnie jedynie cztery. Kolejne cztery: Powrót syna marnotrawnego, Uzdrowienie paralityka, Gościnność Abrahama i Uwolnienie św. Piotra, zrabowane w czasie wojen napoleńskich, wiszą dziś w salach czterech różnych muzeów (National Gallery of Art w Waszyngtonie, londyńska National Gallery, National Gallery w Ottawie, Ermitaż).
Juan de Valdés Leal: Finis gloriae mundi, 1672 |
Juan de
Valdés Leal (1622 - 1690) - rywal
Murilla - jest autorem trzech obrazów z dekoracji kościoła Bractwa
Miłosierdzia. Zawieszono je przy wejściu do świątyni. Na ścianie północnej i
południowej wiszą: Finis Gloriae Mundi i In Ictu Oculi. Ponad emporą zachodnią
znajduje się obraz ze sceną Podwyższenia Krzyża. Juan de Valdés Leal jest też autorem
polichromii ołtarza głównego.
Przed retabulum ołtarza głównego |
Autorami majestatycznego retabulum
ołtarza głównego (1670-1673) są Bernardo Simón Pineda, Pedro Roldán (rzeźby),
Juan de Valdés Leal (polichromia).
Znajdująca się w centrum retabulum scena
Złożenia do grobu, dłuta Pedro Roldána, przypomina o ostanim z uczynków
miłosierdzia i o działalności charytatywnej, którą od momentu założenia
zajmowało się Bratwo Miłosierdzia: pogrzebaniu zmarłych.
Turyści i rezydenci domu dzielący ławki w patio |
zobacz również
____________________________________________
w7dni SEWILLA
____________________________________________
ENOTURYSTYKA
____________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz