23.01.2013

Sporne wspomnienie Jerozolimy



Segowia, Kastylia-Leon


Widać go dobrze z wysokości zamku. Budzi ciekawość niezwyczajną formą. W ukochanej przez zakonników cichej dolinie rzeki Eresmy, pod posępnymi murami Segowii, stoi od ośmiu wieków. Snują się wokół niego legendy i tajemnice, nie omijają go spory i towarzyszące im kłamstwa. Miał być kamiennym echem Jerozolimy, miał być radością pielgrzyma.




Kościół Vera Cruz widziany z murów miejskich

Kościółek Vera Cruz wzniesiono w początkach XIII wieku. Znana i pewna jest data jego konsekracji. Trwa wyryta w kamieniu: “DEDICATIO ECCLESIAE BEATI SEPULCRI ...” - poświęcono kościół Grobu Bożego 13 kwietnia roku 1208. “HAEC SACRA FUNDANTES CELESTE SEDE LOCENTUR...”: zamieszkają w pałacach niebiańskich - głosi dalej inskrypcja - jego fundatorzy. Kto wybudował ten kościół, za który przypada dom w niebie, nie jest już tak oczywiste. Zapytasz mieszkańca Segowii, bez namysłu odpowie: templariusze. Współcześni historycy, wątpiący w prawdziwość tradycyjnego przekazu, powiedzą: najprawdopodobniej bożogrobcy. Owi przypuszczalni fundatorzy - bądź templariusze, bądź bożogrobcy - nie użytkują kościółka Vera Cruz od dawien dawna. Od stuleci posiada go inny rycerski zakon - joannici. 

Bronić mieczem przed Saracenami Królestwa Jerozolimskiego oraz chronić wędrujących po Ziemi Świętej pielgrzymów było celem zakonów rycerskich, które powstały w Jerozolimie po zakończonej sukcesem pierwszej krucjacie. Wśród założonych wówczas zgromadzeń figurowali bożogrobcy i templariusze i joannici. W roku 1291, gdy pod nawałem szturmujących muzułmanów padła Akra - ostatnia twierdza krzyżowców, przestało istnieć Królestwo Jerozolimy. W roku 1312 przestał istnieć zakon templariuszy. Jego dobra, zgodnie z papieską wolą, winny być przekazane joannitom. Ponad stulecie później podobny los spotkał bożogrobców. W roku 1489 papież Innocenty VIII, widząc dekadencję i zeświecczenie Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego, połączył go z Zakonem Szpitalników św. Jana. Fuzja ta trwała wprawdzie krótko, lecz nie zmieniło to faktu, że joannici weszli w posiadanie części dóbr należących niegdyś do bożogrobców.  

Na portalach kościółka Vera Cruz widnieją dziś czerwone krzyże maltańskie. Wystawiona przed wejściem do kościoła tablica z historią świątyni oraz miniprzewodnik dołączony do biletu wstępu informują, że kościół ten należy nieprzerwanie od roku 1531 do Suwerennego Rycerskiego Zakonu Szpitalników św. Jana z Jerozolimy, z Rodos i z Malty. We wnętrzu centralnej świątyni wiszą kołem, zatknięte wysoko na filarach, flagi Zakonu Maltańskiego i jego ośmiu tradycyjnych obszarów, zwanych “Językami”. 



We wnętrzu romańskiego
kościoła krzyżowców
Wzniesiony na planie dwunastoboku kościół Vera Cruz nie tylko swą architektoniczną formą miał przypominać krzyżowcom i pielgrzymom święte miejsca w dalekiej Jerozolimie. Głosi pewien dokument, przechowywany w kościele parafialnym w Zamarramala, iż w roku 1224 papież Honoriusz III podarował templariuszom z Segowii najcenniejszą z relikwii - fragment Krzyża Świętego. 

Ten archiwalny zapis, z którego wynikałoby, iż kościoł Vera Cruz użytkowali pierwotnie templariusze, nie wiele dziś jest wart. Znawcy, przeczesawszy przepastne archiwa watykańskie, stwierdzili, że papieskie brewe z Zamarramala to fałszerstwo. Niczym cios zatrutym mieczem ugodziła ta wiadomość we współczesnych obrońców templariuszy: oczarowanych historią i legendą zakonu ezoteryków wierzący w istnienie magicznej formuły na funcjonowanie świata, marzycieli i poszukiwaczy skarbów oraz zarozumiałych odkrywców spisków i tajemnic. Męczyć zaczęła ich myśl o zmowie bożogrobców z proboszczami, którzy ukryli w kościele parafialnym w Zamarramala “Lignum Crucis”, i którzy rozgłaszać zaczęli, że to nie templariusze ufundowali osobliwy kościół Vera Cruz w Segowii. 

Nad kamiennym ołtarzem wznosi się trzynastowieczny krucyfiks. Ponad głową Ukrzyżowanego wąskie okno w grubym murze wypełnione światłem rysuje się niczym płomień świecy. W pustym i surowym wnętrzu ocalałe resztki dawnych malowideł ściennych - fragment płaszcza, tarcza, ostrze miecza - są jak kwiaty na skałach. Pochylony nad książką sprzedawca biletów rozkoszuje się właśnie opisem jakiegoś innego świata. Poprzerywana urwiskami ziemia wokół romańskiego kościółka Vera Cruz, oprószona śniegiem w zimowy poranek, jawi się nieprzystępna i ascetyczna. Wspomnienie świętej Jerozolimy nie budzi już naiwnej radości pielgrzymów.  



POST SCRIPTUM 

Romański kościół Vera Cruz (Iglesia de la Vera Cruz) stoi przy drodze wiodącej z Segowii ku wiosce Zamarramala (Carretera de Zamarramala). 


W okresie zimowym (październik-marzec) kościół otwarty jest dla zwiedzających: od środy do niedzieli w godzinach: 10.30-13.30 i 16.00-18.00 oraz we wtorki wieczorem, czyli od 16.00 do 18.00. Cena biletu wstępu: 2 euro (we wtorki gratis).


Potrzebne informacje znajdziesz na oficjalnej stronie Informacji Turystycznej - www.turismodesegovia.com


Segowia leży  90 km na północ od Madrytu. Ze stolicy dostaniesz się do Segowii łatwo i szybko zarówno autobusem (przewoźnik: La Sepulvedana; autobusy odjeżdżają z dworca Principe Pío), jak i pociągiem (pociągi regionalne oraz AVE odjeżdzają z dworca Chamartin). Jeśli zamierzasz dotrzeć do Segowii pociągiem, sprawdź rozkład jazdy na stronie RENFE. Jeśli zdecydujesz się jechać superszybką koleją (pociągi o nazwach “ALVIA” i “AVANT”; dwa razy drożej i trzy razy szybciej od podróży pociągiem regionalnym) - z dworca AVE w Segowii, oddalonego kilka kilometrów od miasta, do centrum dowiezie cię darmowy autobus. 

Jeśli chcesz podróżować samochodem, sprawdź trasę na na internetowej mapie samochodowej, np. www.guiarepsol.es lub www.viamichelin.es.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz